Od szkła do konwertingu – historia pisana na korku
Ach, te detale! Gdyby nie one, tak wiele gałęzi przemysłu nigdy nie sięgnęłoby poziomu, na jakim funkcjonuje dzisiaj. Mało tego – część z nich może w ogóle by nie istniała. Podobnie jak CVGS nie istniałby, gdyby nie Glass Service. To nasze korzenie, o których chcemy wam co nieco opowiedzieć.
Wracając myślami do 2003 roku, kiedy to rozpoczęła się nasza działalność, tak dalece odbiegająca od tej dzisiejszej, zwykle mamy przed oczami superciasne, wygodne inaczej pomieszczenia, których łączna powierzchnia nie przekraczała 180 mkw. Z perspektywy czasu trudno nazwać nasze początki ambitnym przedsięwzięciem, choć wtedy, mimo bardzo wątpliwych warunków logistycznych, czuliśmy, jakbyśmy zaraz mieli podbić wszechświat.
Równie wąski co korytarze pierwszej hali był obszar naszej dumnej działalności pod szyldem Glass Service. W centrum zainteresowania postawiliśmy sobie (jak dało się łatwo wywnioskować po nazwie) branżę szklarską, dla której produkowaliśmy przekładki korkowe mające zabezpieczać szkło podczas transportu. Prozaiczna sprawa, ale – jak miało się potem okazać – dająca podstawę pod coś naprawdę dużego. Pierwszy rok upłynął nam głównie na doszlifowywaniu technologii, poszukiwaniu rzetelnych dostawców i próbach przekonywania producentów szyb, że nasze przekładki korkowe to całkiem nie najgorszy towar. I wiecie co? Udawało się.
Pierwsze korki za płoty
Już po roku otrzymaliśmy pierwszy ważny certyfikat jakości (ISO 9001). Niby tylko papier, ale o czymś jednak świadczący. Nasz zespół był wtedy bardzo skromny, środki mocno ograniczone, a mimo to udało się w ciągu roku wypracować pewną jakość. Chcieliśmy docierać do czołowych, markowych producentów szyb, więc był to kolejny krok przybliżający nas do tego celu.
Optymizmem napawała też sytuacja zewnętrzna – wejście Polski do UE otworzyło nas na rynki zagraniczne. Ledwie się obejrzeliśmy, a nasze przekładki już zaczęły chronić przed uszkodzeniami szkło szwedzkie, belgijskie czy niemieckie. Te sukcesy przełożyły się na inwestycje w ludzi, sprzęt i nową halę produkcyjną. 800 mkw. to już nie 180, a nowocześniejsze maszyny pozwoliły na poszerzenie gamy produktów. Zaczęliśmy spychać konkurencję i pozyskiwać zaufanie największych graczy w branży. Nie da się ukryć, że przyszłość widzieliśmy w jasnych barwach.
Dwa korki w tył, cztery w przód
Na ziemię sprowadził nas kryzys światowej gospodarki w 2009 roku. My niestety również odczuliśmy jego skutki. Zyski poszybowały w dół, ale odzyskaliśmy kontrolę nad sytuacją w samą porę. Nie minęło dużo czasu, zanim osiągnęliśmy kolejny wzrost sprzedaży. Przy panujących w tym czasie warunkach rynkowych był to nie lada sukces, z czego nasz zespół doskonale zdawał sobie sprawę. Nie ma to jak przekuć kryzys na zwycięstwo – ruszyliśmy więc z kopyta po więcej.
No właśnie – więcej. Chcieliśmy pójść dalej, produkować detale dla różnych branż, nie tylko szklarskiej i nie tylko te związane z zabezpieczaniem towaru. W 2012 roku zakupiliśmy dodatkowe pomieszczenia produkcyjne, a wraz z nimi kolejny sprzęt. Powierzchnia skoczyła nam z 800 do 2500 mkw., dwukrotnie wzrosła także liczba pracowników. Stworzenie nowoczesnej linii do laminacji i precyzyjnego wykrawania pozwoliło nam rozszerzyć działalność i zająć się konwertingiem. Trzeba było jeszcze tylko pozyskać na to klientów…
Nowe oblicze korka
W 2017 roku zaczęliśmy budować zaufanie i pozycję wśród przedsiębiorców z różnych branż, na czele z automotive, AGD i elektroniką. W międzyczasie wdrożyliśmy system zarządzania jakością w motoryzacji IATF i zaczęliśmy koncentrować się na nowoczesnych rozwiązaniach technologicznych dla tej gałęzi przemysłu i nie tylko. Na przestrzeni 15 lat rozwinęliśmy się na tyle znacząco, że nieunikniony okazał się rebranding, w ramach którego powstała nowa nazwa i identyfikacja wizualna. Więcej na ten temat opowiemy wam już niebawem. Dziś szykujemy się na kolejną przeprowadzkę i związane z nią nowe inwestycje, o których również wkrótce się dowiecie.
A korek? Wciąż zajmuje zasłużone miejsce na naszej hali produkcyjnej. A obok niego pianki, taśmy, kleje i rozmaite produkty wykrawane, z którymi docieramy tu i tam – w kraju i za granicą. Znacznie dalej, niż przypuszczaliśmy 16 lat temu…